Łuseczka |
Wysłany: Sob 14:24, 22 Paź 2005 Temat postu: Co to znaczy "dobra książka"?? |
|
W słowie pisanym jest wiele tematów o literaturze wszelakiej, ale nikt nie pokusił się jeszcze o stworzenie tego o definicji dobrej książki. Jaka powinna być "dobra książka"? Co powinien czuć człowiek czytająć "wielkie dzieło"? Co czujecie, i skąd wiecie, że to właśnie "to"? Ja na przykład poznaję ją po swoim pobudzeniu- zarówno psychicznym, jak i fizycznym- serce zaczyna mi mocno bić, tracę kontakt z rzeczywistością i zatracam się w świecie przedstawionym, czuję się, jakbym unosiła się do góry. Frazy przepływają swobodnie przez umysł tak gładko, że "wiem" jakie będzie następne zdanie. Albo wręcz odwrotnie - plączę się i niczego nie spodziewam, bo następne fakty pojawiają się znienacka, nieoczekiwanie, budząc zaskoczenie. Najlepiej potrafię poznać "dobrą książkę" po przeczytaniu. Jeśli to "to", porusza mnie głeboko, intryguje tak, że przez następne kilka tygodni fabuła błąka mi się opsesyjnie po głowie- fragmenty, cytaty, myśli. Po za tym czuję też ogromną, satysfakcjonująca chęć poznania autora i zadania mu kilku pytań. Czasem chciałabym też znac dalszy ciąg, choć wiem, że wielu przypadkach podważyłoby to unikatowość dzieła, które kończy się nagle, urywa i pozostaje tajemnicze. Każda lektura jest w pewien sposób wyjątkowa, jednak niektóre bardziej, inne mniej. Większość to "typowe" dzieła, autor musi znaleźc sposób na przełamanie konwencji. Szczególnie zapamiętuję te książki, których sens trzeba rozryzać, które mają niezwykły układ akcji, zawierają urwane zdania z pogranicza prozy i poezji. Często nie umiem znaleźć konkretnych przykładów moich ulubionej literatury. Jest tego po prostu za dużo, czytam za dużo. Pewnie ktoś, kto przeczytał w życiu "mało", łatwiej potrafi odnaleść w pamięci tytuły i autorów. Napiszcie, jakie konkretne fragmenty książek zdają wam się wyjątkowo niezwykłe i dlaczego. Jakie towarzyszyły wam uczucia, gdy je czytaliście. Mi przychodzą do głowy teraz "Biały Oleander" i niedawno przeczytana "Poczwarka" Terakowskiej... Obie posiadają cechy, które wcześniej wymieniłam. A oto krótki fragment ostatniej: "I nagle czerwona trawa powstrzymała swój płynny wzrost; przestała falować i znieruchomiała, a jej cieniutkie łodyżki przypominały teraz antenki z plastiku, nie rośliny. I nagle zaczęła zmieniac kolor. Najpierw zrobiła się fioletowa, w najbadziej agresywnym, głebokim odcieniu tej barwy, której Myszka szczerze nie lubiła, gdyż wydawała jej się smutna.
-Oooooch....-powiedziała zmartwiona- Proszę cię, nie rób fioletowej trawy". |
|